Władysław Henryk Piotrowski
 
Piotrowscy ze Strachociny w Ziemii Sanockiej

 

1. Wielka przeprowadzka

Dzieci Józefa  |  Dzieci Michała I  |  Dzieci Wojciecha I  |  Dzieci Szymona I

      Sytuacja materialna Piotrowskich w drugiej połowie XVIII wieku i na początku XIX nie była najlepsza. Co prawda synom Stefana, Stanisławowi i Kazimierzowi, udało się jakoś wybrnąć z trudnej sytuacji (szczególnie trudnej w przypadku Stanisława), głównie dzięki wyswataniu córek i synów za dość bogatych partnerów, ale gospodarstwa wnuków Stefana były w skali Strachociny stosunkowo niewielkie. Na miejscu dawnego gospodarstwa Stefana powstało z biegiem czasu sześć gospodarstw jego wnuków, przeciętna ich wielkość wynosiła jedynie niewiele ponad 8 ha. Zresztą nie tylko względnie (w porównaniu z innymi bogatszymi rodzinami we wsi) sytuacja materialna rodzin Piotrowskich nie była dobra. Przy ówczesnym poziomie rolnictwa, wydajności uprawy zbóż, szczególnie na „przednówku” (późna wiosna) prawdziwa bieda zaglądała do domów rodzin Piotrowskich. W sumie jednak ród Piotrowskich w całości prezentował się pod względem poziomu życia w okresie życia wnuków Stefana nieźle. Piotrowscy posiadali stosunkowo nowe domy. Niewiele wiemy na temat ich wyglądu i wyposażenia wnętrz, ale zapewne nie różniły się znacząco od domów budowanych później, w połowie XIX wieku. Jedna znacząca różnica to wielkość. Musiały to być domy mogące pomieścić 20 do 30 osób. Nie tylko liczną, najczęściej trzypokoleniową, rodzinę, ale co najmniej kilka osób służby, potrzebnej do obsługi dużego gospodarstwa. Do tego dużą część inwentarską, która znajdowała się pod jednym dachem z częścią mieszkalną. Były to domy drewniane, pod słomianą strzechą, z przybudówkami i szopami. Oczywiście, domy były „kurne”, tzn. dym z paleniska wychodził na strych domu przez otwór w powale, a później przez boczne otwory w dachu na zewnątrz. Siłą rzeczy część mieszkalna, nie tylko kuchnia ale i inne pomieszczenia, pełna była dymu, szczególnie przy niesprzyjającej pogodzie.
      Życie codzienne Piotrowskich było skromne. Wyżywienie rodzin opierało się głównie na potrawach zbożowych. Jedną z głównych potraw była tzw. „zamieszka”, zagotowana na gęsto mąka z wodą z dodatkiem tłuszczu. Jadano także dużo kasz sporządzanych we własnym gospodarstwie, zarówno z prosa, gryki (tatarki), jęczmienia jak i z orkiszu, zboża, które dzisiaj nie jest już uprawiane. Chleb pieczono z mąki żytniej. Pszenicy uprawiano bardzo mało, miała ona zbyt duże wymagania glebowe. Dużo potraw sporządzano z mąki owsianej, ościste placki owsiane były codziennością, podobnie jak żur z owsianej mąki. Na mało urodzajnych strachockich polach owies dawał stosunkowo niezłe plony. Z warzyw jadano głównie kapustę, na zimę kiszono ją w całych główkach. Rzepa, kiedyś bardzo pospolita, wychodziła z „mody”, coraz więcej jadano grochu i bobu. Coraz częściej pojawiały się w menu Piotrowskich ziemniaki. Oczywiście, znane były one już dawno w Polsce, ale dopiero pod koniec XVIII wieku „trafiły pod strzechy”, zaczęto je uprawiać na większą skalę. Z biegiem czasu miały stać się podstawowym pożywieniem mieszkańców wsi, ale już na początku XIX wieku stanowiły istotny składnik diety. Mięsa jadano bardzo mało, cała hodowla świń i owiec była przeznaczona głównie na sprzedaż. Podobnie jak ogromna większość nabiału. Owoce ogrodowe, głównie jagody trześni, jabłka i śliwki, były dostępne praktycznie jedynie w lecie i jesieni. Duże znaczenie miały owoce leśne, maliny, czarne jagody (borówki), jeżyny.
      Ubiory Piotrowskich wykonane były głównie z płótna lnianego różnej grubości. Lnu uprawiano bardzo dużo (także konopi), służył do wyrobu przędzy, a siemię lniane dodawano do potraw. Z tkanin wełnianych wykonane były tylko odświętne stroje wierzchnie. Wszyscy, zarówno mężczyźni jak i kobiety, przy okazjach oficjalnych (głównie do kościoła i w czasie wyjazdów do miasta) używali wysokich butów, niezależnie od pory roku. Na co dzień chodzono w drewnianych chodakach, latem kobiety i dzieci chodziły często boso.
      Ogromnym problemem dla rodzin Piotrowskich było zdobycie pieniędzy na zakup rzeczy i środków, których nie dostarczało własne gospodarstwo, oraz na konieczne opłaty, przede wszystkim wysokie podatki po włączeniu Galicji do państwa austriackiego. Jeżeli chodzi o zakupy na potrzeby gospodarstwa to nie były one duże. Piotrowscy znani byli z gospodarności i oszczędnego trybu życia. Nie wydawali pieniędzy na ekstrawaganckie stroje, nie byli pijakami czy graczami w karty (bo i tacy byli we wsi). Oczywiście, sytuacja pod względem zakupów była trochę inna w każdej rodzinie Piotrowskich, można mówić jedynie o jakiejś przeciętnej. Jeżeli chodzi o konieczne opłaty, to nie wiemy jakiego rodzaju i jak wysokie one były (nie jesteśmy pewni statusu społecznego Piotrowskich), ale wiadomo, że były bardzo dużym obciążeniem gospodarstw. Jedynym źródłem pieniędzy była sprzedaż „nadwyżek” z gospodarstwa na targu w Sanoku, co powodowało, że sprawa wielkości gospodarstwa, ilości ziemi uprawnej miała tak doniosłe znaczenie.
      Kolejne pokolenie Piotrowskich, pokolenie prawnuków Stefana, zapowiadało pod tym względem jeszcze większe kłopoty rodu niż miało to miejsce w poprzednim okresie. Liczyło ono co najmniej 20 chłopców (nie licząc czterech synów Antoniego w Kostarowcach), z których prawdopodobnie aż 18 dożyło wieku dorosłego (dwu na pewno zmarło w dzieciństwie). W tej sytuacji ojcowie zmuszeni byli do szukania jakiegoś sposobu na zapobieżenie pauperyzacji rodu. Wyjścia z tego były praktycznie tylko dwa, jeden to emigracja ze wsi, drugi to bogaty ożenek. O jakiejś innej drodze, np. dokupieniu ziemi, raczej nie mogło być mowy, Piotrowscy nie dysponowali na tyle dużymi pieniędzmi aby sobie na to pozwolić, poza tym w Strachocinie nie było łatwo o kupno ziemi, było jej stosunkowo mało, więc i cena musiała być wysoka. O emigracji z okolic Strachociny na większą skalę w tym czasie jeszcze nie ma mowy, ale w XVIII wieku, wraz ze zmierzchem potęgi Chanatu Krymskiego, a tym samym zlikwidowaniu zagrożenia z jego strony dla sąsiednich ziem, rozpoczęła się intensywna odbudowa zniszczonych w poprzednim stuleciu ziem ukraińskich. Wielu Polaków przenosiło się ponownie do dóbr Potockich, Zasławskich i Tyszkiewiczów, niektórzy po prostu wracali do ojczyzny swoich pradziadów, którzy musieli uchodzić z niej sto lat wcześniej. Nie wykluczone, że część mieszkańców Strachociny, w tym także niektórzy Piotrowscy, wzięła udział w tym ruchu. Niestety, bliższe wiadomości na ten temat nie zachowały się. Później, po włączeniu Galicji do monarchii austriackiej, drogą ze Strachociny w świat stała się służba wojskowa. Wielu żołnierzy, po wieloletniej służbie w armii (10 – 14 lat w zależności od formacji) nie wracała już do rodzinnej wsi, osiedlała się w miastach Galicji, a często nawet daleko od Galicji, na Węgrzech czy terenach bałkańskich.
      Generacji prawnuków Stefana przyszło żyć w bardzo trudnym okresie pod każdym względem. W czasie swojego życia byli świadkami wielkich wydarzeń historycznych, które działy się wokół ich rodzinnej wsi. Na ich oczach konała I Rzeczpospolita, najpierw (w 1772r.) Strachocina wraz południową Małopolską i Rusią Czerwoną, w tym i Ziemią Sanocką, została zaanektowana przez Austrię i pod postacią Królestwa Galicji i Lodomerii wcielona do cesarstwa, później, po dwudziestu trzech latach Polska w ogóle znika z mapy Europy. Oczywiście, dla mieszkańców Strachociny to pierwsze wydarzenie było zdecydowanie ważniejsze, agonię Polski obserwowali już z zagranicy. W tym czasie (w roku 1795) zapewne ważniejsze dla nich były wojny Austrii z napoleońską Francją, które powodowały masowy werbunek mężczyzn do armii. Trudno powiedzieć ilu Piotrowskich zostało wcielonych do armii, ale sądząc z masowości poboru do wojska w tym okresie (z Galicji ściągnięto w okresie wojen z Francją 100 tys. poborowych), musiało ich być kilku.
      We wsi także następowały ogromne zmiany. Krótko po aneksji Galicji cesarz Józef swoim edyktem zdegradował całą polską drobną szlachtę zagrodową („szaraczkową”) do warstwy chłopskiej. Jeżeli takowa była w Strachocinie (a wiele na to wskazuje), straciła w tym momencie jakiekolwiek prawa i przywileje. Z ekonomicznego punktu widzenia nie miało to większego znaczenia. Strachoccy „szlachcice” nie różnili się pod względem materialnym niczym od sąsiadów-chłopów, wielu z nich było biednych jak przysłowiowa mysz kościelna. W „Księdze chrztów” określani są często jako „zagrodnicy” (hortulani) (jednak nie zawsze), tj. posiadający gospodarstwa o powierzchni poniżej ćwierć łana (5 – 6 ha). Zapewne chodzili do pracy na „pańskim” żeby zarobić na chleb dla rodziny. Być może z chęcią przyjmowali status „pańszczyźnianych” biorąc od właścicieli folwarku ziemię w dzierżawę. Ciągłe podziały ziemi pomiędzy dzieci proces ubożenia przyśpieszały.
      Często jedynym ratunkiem przed nędzą był bogaty ożenek Sytuacja taka trwała już od końca XVII wieku, prawdopodobnie do wsi napłynęło ze wschodu tak dużo zbiegłej „szlachty” pozbawionej jakiegokolwiek bogactwa, że przy kojarzeniu małżeństw liczył się jedynie majątek a nie, zupełnie bezwartościowe na co dzień, „szlachectwo”. Szczególnie Radwańscy, Błażejowscy i Piotrowscy, najbardziej rozrodzeni i zubożali wśród „szlachty”, szukają ratunku w bogatych ożenkach. O małżeństwach mogły decydować sprawy własnościowe sprzed katastrofy XVII w., prawdopodobnie rody Antoszyków (Woźniaków), Cecułów, Liwoczów, Mormolów, Piecuchów, Rymarowiczów czy Sitków zachowały swój stan posiadania z początków XVII w. i przybysze ze wschodu starali się wejść w związek z nimi. Wpływ na układ małżeństw miały także więzy pokrewieństwa, w tak małej społeczności często trudno było znaleźć partnera, który nie byłby bliższym lub dalszym krewniakiem, a Strachoczanie rzadko sięgali po partnerów do sąsiednich wsi.
      Na podstawie danych z „Księgi Metrykalnej” nie ma możliwości prześledzenia sposobu kojarzenia małżeństw w pierwszej połowie XVIII wieku, ponieważ „Księga” nie podaje nazwisk rodowych matek chrzczonych dzieci. W drugiej połowie XVIII wieku wśród Piotrowskich (chłopaków) panowała prawdziwa „moda” na małżeństwa z pannami Ceculankami, na 14 małżeństw (w tym także drugich, po śmierci małżonki) było ich aż 6. Poza tym w rodziny Piotrowskich weszły przedstawicielki (po jednej) rodzin Radwańskich, Dąbrowskich, Klimkowskich, Liwoczów, Adamiaków, Galantów, Romerowiczów i Sitków. Sytuacja zmieniała się z biegiem czasu, w początkach XIX wieku na 12 małżeństw młodych Piotrowskich (chłopaków), 4 przypada na panny Radwańskie, 1 na Mielecką, 1 na Piotrowską, 1 na Winnicką, a poza tym są takie partnerki jak Berbeć czy Szmyd, przedstawicielki rodów, które zaginęły w XIX wieku w Strachocinie zostawiając zapewne swoje majątki Piotrowskim.
      Jak z powyższego wynika, Piotrowscy nie trzymali się jakiejś jednej zasady przy kojarzeniu małżeństw, wydaje się że bardzo realistycznie oceniali swoje ewentualne „szlachectwo”. Na co dzień liczyła się pozycja ekonomiczna, a nie jakieś mało użyteczne „wartości niematerialne”, jakbyśmy dzisiaj to określili. Zawsze zmartwieniem numer jeden dla rodziców była przyszłość dzieci, których szybko przybywało. I to przede wszystkim mieli na głowie rodzice dorastających Piotrowskich.

      Dzieci Józefa:

      Kłopoty z wyposażeniem dzieci raczej nie dotyczyły Józefa Piotrowskiego, najstarszego syna Stanisława. Jego syn Michał albo zmarł wcześnie jako dzieciak lub młody człowiek (chociaż nie ma zapisu o jego zgonie w „Księdze zgonów”), albo wywędrował w świat. Wydaje się jednak, że musiał zemrzeć, gdyby żył zostałby prawdopodobnie dziedzicem Józefowego gospodarstwa. Córka Józefa, Barbara (ur. ok. 1740r.), wyszła za mąż za Stanisława Mormola, dziedzica rodzinnego gospodarstwa.
      Mormolowie to stary ród kmieci strachockich, w drugiej połowie XVIII wieku we wsi żyły co najmniej trzy rodziny Mormolów, rodziny Wojciecha, Andrzeja i Stanisława. Nie wiadomo jakie były dalsze losy rodu Mormolów, w Strachocinie zaginęli na początku XIX wieku. Może nie mieli męskich potomków, a może zmienili nazwisko, jak to zdarzało się w Strachocinie. Może to sugerować fakt, że przy zapisie urodzin jednego z dzieci Andrzeja Mormola określono go jako „Mormol alias Daszyk”. Niewykluczone, że część Daszyków to dawni Mormolowie (większość to bezsprzecznie dawni Woytowicze).
      Stanisław Mormol mieszkał w domu nr 2. Nie wiadomo gdzie położony był ten dom, numer sugeruje, że w samej „górze” wsi, pod Widaczem, ale prawdopodobnie stał on w okolicy dworu Giebułtowskich (dwór nosił numer 1) i był domem „funkcyjnym”, a Stanisław pełnił jakąś funkcję na dworze. Oprócz tego posiadał swoje dziedziczne gospodarstwo w innym miejscu wsi (być może dom o późniejszym numerze 25). Stanisław i Barbara Mormolowie mieli 6 dzieci, Andrzeja (ur. 17.11.1765r.), Agnieszkę (ur. 29.12.1767r.), Jana (ur. 9.03.1771r.), Mariannę (ur. 11.03.1774r.), Konstancję (ur. 18.01.1777r.) i Mikołaja (ur. 6.12.1780r.). Najmłodsza dwójka, Konstancja i Mikołaj, zmarła w dzieciństwie, w 1781 roku. Prawdopodobnie synowie, Andrzej i Jan, także zmarli w dzieciństwie lub w młodym wieku, nie pozostawili żadnych potomków w Strachocinie. Marianna wyszła za mąż za wdowca Szymona Cecułę. Co prawda, przy zapisie urodzin córki Mariannę określono jako „Maslianonkę” (zapis jest mało czytelny), ale powinno to być „Mormolonka”, wydaje się, że decydujący jest tutaj numer domu (nr 2) i fakt, że w Strachocinie w tym czasie nie było żadnych Maślanych. Szymon i Marianna Cecułowie mieli córkę Katarzynę (ur. 8.11.1795r.), która wyszła za mąż za Wojciecha Pączka, syna Andrzeja Pączkiewicza i Marianny, wnuka Wojciecha Pączkowskiego i Zofii. Wojciech i Katarzyna Pączkowie mieli 8 dzieci z których jedynie najstarsza córka Agnieszka (ur. 1.01.1819r., zm. 3.05.1883r.) doczekała się dzieci odnotowanych w parafialnej „Księdze Metrykalnej”. Agnieszka wyszła za mąż za Jana Radwańskiego, syna Andrzeja, i doczekała się trójki dzieci, które dożyły wieku dorosłego, Franciszka (ur. 22.10.1854r.), Macieja i Moniki. Synem Franciszka Radwańskiego (i Marianny Cecuły) był szeroko znany we wsi i szanowany Henryk Radwański (ur. 5.01.1879r.), który ożenił się z Anielą Fryń-Piotrowską, córką Antoniego.
      Inne dzieci Józefa, jeżeli je miał, musiały zemrzeć, podobnie jak Michał, w dzieciństwie lub młodości. Józef pozostał ze swoją żoną samotny w starym domu Piotrowskich (nr 45), na dość dużym gospodarstwie. Zapewne już na kilka lat przed 1780 rokiem sprowadziła się do jego domu siostrzenica Magdalena (córka jego siostry, Katarzyny z Piotrowskich Radwańskiej), z mężem Wawrzyńcem Kiszką-Rogowskim. Kiszkowie pomagali Józefowi w prowadzeniu gospodarstwa, które po jego śmierci częściowo odziedziczyli. Nie całe gospodarstwo, bo po swój spadek zgłosiły się prawdopodobnie nie tylko żyjące wnuki Józefa (po córce Barbarze), ale także bratankowie Józefa, których gospodarstwa leżały w sąsiedztwie. Ale dom pozostawiono w rękach Kiszków, a także jakieś resztkowe gospodarstwo.

      Dzieci Michała (I):

      Sytuację zdecydowanie gorszą niż brat Józef miał Michał Piotrowski, ojciec co najmniej trzech synów, którzy dorośli do wieku dojrzałego, Andrzeja, Michała i Szymona. Jak już podano wcześnie, pozostali synowie prawdopodobnie zmarli w dzieciństwie lub w młodym wieku, chociaż w „Księdze zgonów” zapisano tylko śmierć Szymona (starszego) i Marcina. Należy zaznaczyć jednak, że w „Księdze” znajdują się luki, brakuje niektórych kart, niektóre są zniszczone do tego stopnia, że są nieczytelne. Poza tym część niemowląt grzebano prawdopodobnie na wsi bez oficjalnego pogrzebu, bez księdza (może chodziło o zbyt wysoką opłatę), który w takim przypadku nie dokonywał wpisu do „Księgi zgonów”. Stąd tak duża ilość rodzących się Strachoczan, o losach których nie ma później żadnych informacji. Ale nie wykluczone, że Jan, Walenty, Mateusz i Józef wywędrowali ze Strachociny w świat, w poszukiwaniu lepszego losu. Dla wspomnianej wcześniej trójki synów Michał szukał we wsi odpowiednich partii małżeńskich i szczęście mu dopisało.

      Najstarszy syn Michała, Andrzej (ur. ok. 1750r.), ożenił się z Katarzyną Romerowiczówną, córką Michała i Anny Woytowicz.
     Romerowicze to strachocki ród, który zapewne pierwotnie nosił nazwisko Rymarowicz. Z biegiem czasu przeszło ono w Strachocinie ewolucję i przekształciło się w „Romerowicz”. Zresztą wyjątkowo nie miało ono szczęścia u mieszkańców wsi, a przede wszystkim u strachockich księży, przekręcali je niemiłosiernie, raz pisali Rumerowicz, innym razem Remerowicz, Rymerowicz, itd. Najbardziej pierwotna forma tego nazwiska to zapewne „Rymar”. O Rymarach którzy zmienili nazwisko na Rymarowicz pisze prof. Rymar w swoim opracowaniu (wielokrotnie już wspominanym), „Haczów, wieś ongiś królewska”. Tak więc przodek Romerowiczów pochodził, podobnie jak przodek Galantów (i jeszcze kilku innych strachockich rodów, m.in. Ekiertów, Kwolków, Szmydów, Uramów) z rejonu na zachód od Strachociny, rejonu bardzo specyficznego, jeżeli chodzi o krajobraz kulturowy. Należy jednak podkreślić, podobnie jak zrobiono to już przy przedstawianiu rodu Galantów, że przybysze podporządkowali się atmosferze panującej w Strachocinie i przyjęli standardy będące tu w użyciu.
      W drugiej połowie XVIII wieku żyły w Strachocinie dwie rodziny Romerowiczów, Michała w środku wsi w domu o późniejszym numerze 32, oraz Sebastiana Romerowicza (żoną Sebastiana była Barbara Antoszyk) w górze wsi, w domu o numerze (późniejszym) 13. Żona Michała Romerowicza, matka Katarzyny, Anna Woytowicz, to rodzona siostra Magdaleny, żony Wojciecha Piotrowskiego, stryja Andrzeja. Katarzyna urodziła się przed rokiem 1753, rokiem założenia „Księgi Metrykalnej”. Jej młodsze rodzeństwo wpisane jest już w „Księdze urodzeń”, są to: Roman (ur. 11.01.1756r.), Marianna (ur. 16.10.1759r.), Wojciech (ur. 3.04.1763r.) i Agnieszka (ur. 4.01.1767r.). Nie wykluczone, że Katarzyna miała także starsze rodzeństwo, nie odnotowane w „Księdze”. Los obszedł się niełaskawie z rodzeństwem Katarzyny, do wieku dojrzałego dożyła jedynie ona i młodsza siostra Marianna, która wyszła za mąż za Tomasza Buczka, syna Wojciecha Buczkowskiego, sąsiada Piotrowskich z przeciwległego brzegu Potoku Różowego. Katarzyna pozostała w domu i ona została dziedziczką gospodarstwa Romerowiczów (siostra Marianna po ślubie zamieszkała u Buczków). Nie wiadomo czy Andrzej (a raczej jego rodzice) już wiedział o takim obrocie sprawy w momencie ślubu i pod tym kątem planował małżeństwo, czy to był czysty przypadek. W „Księdze zgonów” odnotowano jedynie śmierć Agnieszki (27.06.1769r., w wieku 2 lat) przed rokiem 1781 (później brak zapisów „Księgi”). Romerowicze utrzymywali zapewne bliskie stosunki z Piotrowskimi wcześniej, matką chrzestną Romana była siostra Michała, Katarzyna z Piotrowskich Radwańska.
      Ślub Andrzeja z Katarzyną odbył się 19.01.1777 roku. Nazwiska świadków są w „Księdze” nieczytelne. Andrzej po ślubie zamieszkał u teściów i włączył się do pracy w gospodarstwie. Tak więc Andrzej zapoczątkował „wielką przeprowadzkę” Piotrowskich z rodzinnego „matecznika” w dolinie Potoku Kiszkowego na nowe tereny w innych częściach wsi.
      Katarzyna urodziła Andrzejowi jedynie piątkę dzieci, Sebastiana (ur. 28.12.1777r.), Franciszka Jana (ur. 7.10.1779r.), Agnieszkę (ur. ok. 1782r.), Józefa (ur. 15.08.1789r.) i Stanisława (ur. 24.04.1792r.). Bardzo możliwe, że Piotrowscy mieli więcej dzieci w latach 1782-86, ale dla tego okresu nie istnieją zapisy w „Księdze urodzeń”, o urodzeniu Agnieszki świadczy jedynie fakt, że została żoną Mikołaja Sitka i jest wpisana jako matka jego dzieci. Najstarszy syn Piotrowskich dostał imię po stryju matki, Sebastianie Romerowiczu, pozostali po Piotrowskich. Rodzicami chrzestnymi dzieci Andrzeja byli: dla Sebastiana i Franciszka - Szymon Daszyk i Zofia Winnicka, dla Józefa - Józef Winnicki i Katarzyna Adamiak, dla Stanisława - Tomasz Buczek i Zofia Winnicka.

      Andrzej był postacią bardzo popularną wśród mieszkańców Strachociny. Musiał być dość bogaty, żona Katarzyna odziedziczyła po rodzicach całe gospodarstwo (co najmniej 1 łan), Andrzej zapewne także dostał od ojca odpowiedni zastrzyk finansowy (być może pieniądze Andrzeja poszły na spłacenie siostry Katarzyny, Marianny Buczkowej). Andrzej był chętnie zapraszany na ojca chrzestnego, co może być miarą jego popularności. Pełnił tę rolę sześciokrotnie, był zapraszany trzykrotnie przez Sebastiana Adamiaka i Katarzynę Radwańską (partnerowały mu Anna Lisowska, Magdalena Adamiak i Konstancja Klimkowska), dwukrotnie przez Andrzeja Błażejowskiego (matką chrzestną była Zofia Winnicka) i raz przez Józefa Adamskiego i Franciszkę Lisowską (matką chrzestną była Barbara Rymarowicz). Wszyscy wymienieni to członkowie pierwszych rodzin w Strachocinie, zresztą w różny sposób spokrewnieni lub spowinowaceni z Piotrowskimi.
      Trudno coś bliższego powiedzieć o żonie Andrzeja Katarzynie. Katarzyna Piotrowska występuje w latach 1787 - 1813 sześciokrotnie jako matka chrzestna, ale w tym czasie we wsi żyły cztery Katarzyny Piotrowskie w odpowiednim wieku, trzy starsze - żony Szymona, Stefana i Andrzeja, a także jedna młodsza - żona Michała-juniora. Tak więc trudno jednoznacznie określić, która z nich była matką chrzestną w konkretnym przypadku. Bezdyskusyjna wydaje się sprawa w przypadku chrztu kolejnego dziecka Sebastiana Adamiaka i Katarzyny Radwańskiej w 1790r., matką chrzestną była Katarzyna, żona Andrzeja (ojcem chrzestnym był Kazimierz Lisowski). O życiu Andrzeja nie przechowało się zbyt wiele informacji w tradycji rodzinnej. Przypadło mu żyć w bardzo ciekawych czasach, niestety smutnych dla Polski. Jako młody człowiek przyglądał się wcieleniu Galicji do cesarstwa austriackiego. Był świadkiem wprowadzania innych porządków przez nowych władców. Z natury był stateczny, opanowany, trzeźwo oceniający otaczający go świat, tak więc zapewne nie próbował się buntować przeciwko tym porządkom. Co nie oznacza, że nie był polskim patriotą, ale nade wszystko cenił rozsądek Taki obraz Andrzeja jawi się z nielicznych informacji, które przechowały się w legendzie rodzinnej. Nie wiadomo jak długo żył Andrzej, a także kiedy zmarła jego żona. W parafialnej „Księdze Metrykalnej” brakuje „Księgi pogrzebów” z lat 1781 – 1846.

      Kolejny syn Michała który doczekał się potomków w Strachocinie, Michał II (junior) – ur. 4.09.1760r., kontynuował „wielką przeprowadzkę” Piotrowskich z rodowego matecznika w inne rejony Strachociny. Jego żoną została Katarzyna Cecuła, córka Stefana Cecuły i Anny „Jerczonki”.
      Ród Cecułów, z którego pochodziła Katarzyna, przedstawiono już wcześniej, przy okazji omawiania małżeństwa rodziców Michała. Ojciec Katarzyny, Stefan, był jednym z najbogatszych Cecułów, mieszkał w górnej części wsi, w domu o późniejszym numerze 14. Jego ślub z Anną odbył się 28.01.1759r. Świadkami byli Sebastian i Andrzej Radwańscy, Zofia Błażejowska (bardzo rzadki przypadek kobiety jako świadka) i Mikołaj Mogilany. Anna została wpisana do „Księgi małżeństw” jako „Jerczonka”, był to zapewne jej przydomek, nazwiska o podobnym brzmieniu nie było we wsi, a Annę wpisano jako „ze Strachociny”. Cecułowie mieli tylko jedną córkę, Katarzynę, ur. 20.08.1760r., która została dziedziczką ojcowskiego gospodarstwa. Michał zamieszkał po ślubie u teściów i włączył się do pracy w ich gospodarstwie.

      Młode małżeństwo doczekało się także tylko jednego dziecka, syna Szymona, ur. 5.10.1790 roku. Nie wiadomo co było tego przyczyną, na pewno nie śmierć któregoś z małżonków, gdy urodził się syn mieli zaledwie po 30 lat, gdyby któreś umarło zapewne weszłoby w ponowne związki małżeńskie, a nie ma żadnych informacji o tym (może brak dalszych dzieci to przypadłość dziedziczna Katarzyny? Ona też była jedynaczką). Rodzicami chrzestnymi Szymona byli Piotr Cecuła i Marianna Radwańska. Piotr to kuzyn Katarzyny, syn Kazimierza. Marianna to kuzynka Michała, córka jego ciotki Katarzyny z Piotrowskich Radwańskiej. Prawdopodobnie ten fakt, że Michał miał tylko jedno dziecko spowodował, że nie był on zapraszany przez innych jako ojciec chrzestny. Był nim tylko raz, u kuzynki Marianny z Piotrowskich i Stefana Galantów. Trudno coś powiedzieć o roli Katarzyny jako matki chrzestnej, w tym czasie żyło, jak już wspomniano, kilka Katarzyn Piotrowskich, żona Michała nie była prawdopodobnie nigdy matką chrzestną. Może to świadczyć o tym, że Michał i Katarzyna nie byli zbyt towarzyscy. Zapracowani na dużym gospodarstwie, nie mieli zbyt dużo czasu na inne sprawy. Po śmierci rodziców Katarzyny całe gospodarstwo Cecułów przeszło w ręce Piotrowskich i miało pozostać (nie całe) w rękach ich potomków (Piotrowskich) aż po współczesne czasy. Michał i Katarzyna zmarli przed 1846 rokiem, dokładna data ich śmierci nie jest znana w rodzinie.
      Ta gałąź rodu Piotrowskich, której początek dał Michał-junior z biegiem czasu przyjęła przydomek „Giyr”. Historia tego przydomka jest bardzo stara, bardzo możliwe że już nosił go Michał. Nie wiadomo jakie jest jego pochodzenie, żadne oficjalne polskie słowo ze słownika języka polskiego z nim się nie kojarzy, chyba że slangowe określenie nogi - „gira”, ale w tym okresie nie było w Strachocinie znane. Czyżby ten przydomek był zniekształconym słowem „giaur”, oznaczającym u muzułmanów „niewiernego”? Może Michał używał (a nawet nadużywał) tego słowa w stosunku do otoczenia, pamiętając o swoim tatarskim, muzułmańskim pochodzeniu?

      Siódmy syn Michała, a trzeci który doczekał się potomków w Strachocinie, Szymon (ur. 8.09.1764r.), drugi syn Piotrowskich o tym imieniu (pierwszy Szymon zmarł tuż po urodzeniu), dalej kontynuował „wielką przeprowadzkę” Piotrowskich na nowe tereny. W roku 1787 ożenił się z Anną Cecułą, córką najbliższych sąsiadów Piotrowskich od strony zachodniej. Rodzicami Anny byli Jan Cecuła i Regina z Dąbrowskich. Anna to kolejna przedstawicielka rodu Cecułów, która weszła w rodzinę Piotrowskich. Jan, ojciec Anny, był jednym z ośmiu gospodarzy Cecułów żyjących w połowie XVIII wieku. Nie należał do zamożnych, jego gospodarstwo miało jedynie ok. 6 ha, co w tym czasie nie było ilością znaczącą. Ślub jego z Reginą Dąbrowską odbył się 11 listopada 1760r. Świadkami na ślubie byli, Józef Piotrowski, Michał Błażejowski i Michał Radwański.
      Po ślubie młodzi zamieszkali w domu rodzinnym Jana, domu który nosił później nr 37, a we wsi nazywany był „Kowalówką”. Nie wiadomo jak długo „Kowalówka” należała do Cecułów, stanowiła część „łanu” na którym stał także dom nr 36 należący do Błażejowskich. Cecułowie i Błażejowscy byli ze sobą w jakiś sposób spokrewnieni, ale nie wiadomo do kogo należało gospodarstwo obejmujące ten „łan” ziemi po rekonstrukcji wsi w XVII wieku, czy do Cecułów, czy do Błażejowskich. Sprawa powiązań pomiędzy Cecułami „z Kowalówki” i Błażejowskimi jest bardzo niejasna. Nie wykluczone, że Cecułowie pochodzili z rodu Błażejowskich, a ich nazwisko było pierwotnie przydomkiem jednego z Błażejowskich. Śladem takiej transformacji mogą być zapisy w „Księdze Metrykalnej”. Otóż w 1777 roku Wojciech Galant żeni się z Marianną Błażejowszczanką. Mają oni 6 dzieci, przy czym przy trójce z nich (przy pierwszym, piątym i szóstym!) matka nosi nazwisko Błażejowska, przy pozostałej trójce matka nosi nazwisko Ceculonka. Z jakiegoś powodu księża (Starzecki i Makarowski) mylili nazwisko matki dzieci i wpisywali je w dwu wersjach.
      Ród z którego pochodziła Regina, Dąbrowscy, to jeden z najbardziej znaczących rodów w Strachocinie przez ostatnie wieki. W II połowie XVIII wieku we wsi mieszkało we wsi już kilku Dąbrowskich, m.in. Michał, Kazimierz i Franciszek. Wśród świadków na ślubie Michała Dąbrowskiego (w 1760 roku) wymienieni są m.in. Stanisław i Kazimierz Piotrowscy. Matką chrzestną dwójki dzieci Michała Dąbrowskiego była Regina Cecuła, jednego z dzieci Jan Cecuła. To może świadczyć, że Regina była siostrą Michała Dąbrowskiego. Jan i Regina Cecułowie mieli sześć córek, Mariannę (ur. 7.05.1761r.), żonę Kazimierza Piotrowskiego, kuzyna Szymona, Agnieszkę (ur. 21.01.1764r.), Annę (ur. 1.03.1767r.), żonę Szymona, Barbarę (ur. 5.12.1769r.), Teklę Katarzynę (ur. 29.09.1772r.) i Reginę (ur. 6.11.1777r.).
      Ślub Szymona z Anną odbył się w 1787r. Niestety, nie ma jego zapisu w „Księdze Metrykalnej”. Po ślubie młodzi Piotrowscy zamieszkali początkowo razem z ojcem Michałem w domu Piotrowskich (domu nr 43). W domu tym mieszkał także stryj Szymona, Wojciech Piotrowski z synami, Kazimierzem i Bartłomiejem. Tak więc ciasnota była w domu duża. Oprócz rodziny mieszkało pod tym samym dachem kilka osób służby.
      Szymon i Anna doczekali się 7 dzieci, Grzegorza Józefa (ur. 12.03.1788r.), Marianny Franciszki (ur. 9.03.1789r.), Zofii (ur. 16.03.1792r.), Kazimierza (ur. 26.02.1798r.), Franciszki (ur. 2.02.1801r.), Michała (ur. 20.08.1803r.) i Katarzyny (ur. 24.02.1806r.).

      Najstarsze dzieci Szymona, Grzegorz i Maria, urodziły się w domu nr 43, pozostałe dzieci urodziły się już w domu nr 37, „na Kowalówce”. Sprawa przeprowadzki Szymona do domu „na Kowalówce” nie jest do końca jasna. Początkowo u Cecułów „na Kowalówce” zamieszkała siostra Anny Agnieszka, ze swoim mężem Michałem Hydzikiem. Hydzikowie mieli czwórkę dzieci, syna Jana i trzy córki, Rozalię i bliźniaczki Franciszkę i Katarzynę. Matką chrzestną Katarzyny była ciotka Anna Piotrowska, żona Szymona. Hydzikowie mieszkali „na Kowalówce” co najmniej w latach 1789 - 1802 (w czasie gdy rodziły się ich dzieci), później nie ma już żadnych informacji o ich pobycie „na Kowalówce”, musieli wyprowadzić się od Cecułów. Bardzo możliwe, że wyprowadzili się do Kostarowiec skąd pochodził Michał, po odziedziczeniu przez Michała większego gospodarstwa. Może jednak wchodziły w grę jakieś inne przyczyny wyprowadzki.
      Szymon przeprowadził się „na Kowalówkę” ok. 1791 roku. W tym czasie mieszkali tam jeszcze Hydzikowie, ale warunki do zamieszkania były zdecydowanie lepsze niż u Piotrowskich, w domu ojca Szymona, gdzie robiło się coraz ciaśniej. W 1790 roku kuzyn Szymona Kazimierz ożenił się i sprowadził swoją żonę do rodzinnego domu, zaraz w następnym roku (1791) przyszedł na świat jego syn Wojciech. Tak więc gdy tylko nadarzyła się okazja na polepszenie warunków Szymon chętnie skorzystał z niej. W domu Cecułów „na Kowalówce” było o wiele więcej miejsca dla młodego małżeństwa. W jaki sposób później dom „na Kowalówce” i całe gospodarstwo stały się wyłączną własnością Szymona, nie wiadomo. Jak już wspomniano, Hydzikowie wyprowadzili się zapewne do sąsiednich Kostarowiec, siostry Anny otrzymały jedynie posagi w postaci działów na roli, które Szymon z Anną z biegiem czasu spłacili, obejmując w posiadanie całe gospodarstwo.
      Dom „na Kowalówce” nosił numer 37, taki numer nosiły domy na tym miejscu aż do lat 30-tych XX wieku. Jeszcze Ludwika Heleńska, córka Anieli z Piotrowskich, prapraprawnuczka Szymona, urodziła się w 1927 roku w domu o numerze 37. Pomiędzy domami o numerach 37 a 43 i 44 (tzn. domami Piotrowskich i „na Kowalówce”) nie było żadnych innych domów. Domy o numerach 38 - 42 położone były na drugim brzegu Potoku Różowego.
      Interesującą sprawą jest pochodzenie określenia „na Kowalówce”. Wskazuje ono jednoznacznie na jakiegoś kowala, który był związany z tym domem. Ale zarówno Jan Cecuła, jak i Szymon i jego potomkowie nie parali się tym rzemiosłem. Prawdopodobnie to określenie ma historię jeszcze starszą - w 1779 roku zmarł w wieku 30 lat Tomasz Cecuła, określony w „Księdze” jako kowal (faberferrarius), może to był młodszy brat Jana, który dał początek temu określeniu? Chociaż nie wykluczone, że ma ono jakiś związek z zięciem Jana Cecuły, Michałem Hydzikiem. W 1763 roku w Kostarowcach zmarł kowal (ferrifaber) Wojciech Hydzik. Był to prawdopodobnie dziadek Michała, bardzo możliwe, że wnuk był także kowalem (ten zawód był często dziedzicznym w rodzinie), a przynajmniej zajmował się kowalstwem dorywczo. Nie ma jednak żadnego dowodu na to w „Księdze Metrykalnej” (w „Księdze” odnotowywano tylko zawody rodziców chrzestnych, bardzo rzadko samych rodziców), nic o tym nie mówią także przekazy rodzinne.
      Szymon po śmierci teścia i przejęciu gospodarstwa był dość bogatym gospodarzem jak na strachockie warunki. W tym czasie, w wyniku szybkich podziałów, gospodarstwa w Strachocinie zdecydowanie się zmniejszyły i „pół-łanowe” gospodarstwo, jakie posiadał Szymon, było dość dużym gospodarstwem. Niejasna jest sprawa z dziedzictwem Szymona po ojcu. Rodzice Szymona prawdopodobnie zmarli jeszcze przed przeprowadzką Szymona „na Kowalówkę”. Szymon w sposób naturalny został dziedzicem większej części ich gospodarstwa, starsi bracia, Andrzej i Michał wyprowadzili się już z domu do rodziców swoich żon, dostając prawdopodobnie jakieś działy na ojcowiźnie (w sumie zapewne nie więcej niż 2 ha), pozostali bracia nie pretendowali do rodzinnego gospodarstwa, albo pomarli w dzieciństwie lub młodości, albo wyjechali ze Strachociny w świat. Ojcowizną Szymona było późniejsze gospodarstwo Błaszczychów-Piotrowskich, obejmujące ćwierć „łana”, przylegające do posiadłości teścia Szymona, Jana Cecuły. Dziedzictwo Anny wynosiło także tylko ćwierć „łana”, tj ok. 6 ha. W sumie gospodarstwo Szymona po scaleniu liczyło pół średniowiecznego „łana” (ok. 12 ha).
      Najbliższymi przyjaciółmi Szymona byli Michał Błażejowski - junior i Andrzej Radwański, wójt Strachociny. Oni, razem z żonami, byli na zmianę rodzicami chrzestnymi dzieci Szymona, przy czym Michałowi partnerowała Agnieszka Radwańska, a Andrzejowi Apolonia Błażejowska, żony Michała i Andrzeja. Michał Błażejowski to najbliższy sąsiad Szymona i zarazem najbliższy przyjaciel, mieszkający w domu nr 36, stojącym na tym samym „łanie” co dom Szymona (nr 37). Andrzej Radwański, ojciec chrzestny Kazimierza i Franciszki, był kuzynem Szymona, synem ciotki Katarzyny Piotrowskiej i Józefa Radwańskiego. Szymon i Anna byli rodzicami chrzestnymi córek Andrzeja (Szymon - Anny, Anna - Magdaleny). Z biegiem czasu stosunki pomiędzy Szymonem a Andrzejem musiały ulec ochłodzeniu, chrzestnymi Michała byli Michał Błażejowski i Katarzyna Buczek, żona Józefa, a rodzicami chrzestnymi najmłodszej córki Szymona Katarzyny byli Józef Buczek i Agnieszka z Klimkowskich Mogilana. Przy doborze rodziców chrzestnych dla dzieci Szymona uderza brak wśród nich kuzynów Piotrowskich. Być może, jak już wspomniano, w grę wchodziły jakieś niesnaski na tle majątkowym, ale nie koniecznie, Szymon był ojcem chrzestnym dzieci Bartłomieja, a Anna, dzieci Bartłomieja i Michała.
      Szymon i Anna byli doskonałą parą małżeńską. Jak w przysłowiowej baśni, żyli „długo i szczęśliwie”. Szymon był bardzo szanowanym i lubianym obywatelem Strachociny. Jakimś przejawem tego była rekordowa ilość dzieci - 28, które trzymał do chrztu na przestrzeni 27 lat. Niewiele gorsza pod tym względem była żona Anna, była matką chrzestną 25 dzieci. Jeżeli się weźmie pod uwagę, że zawsze występowali jako chrzestni osobno (to było niepisana zasada we wsi, na chrzestnych nigdy nie wybierano pary małżeńskiej), to okazuje się, że na przestrzeni 33 lat byli chrzestnymi ponad 10% mieszkańców Strachociny. Były to dzieci nie tylko bliższej i dalszej rodziny - Józefa, Jana i Piotra Cecułów, Michała Hydzika, Andrzeja, Jana i Franciszka Radwańskich (u Franciszka aż 5 dzieci), oraz Bartłomieja i Michała Piotrowskich, czy bliskich przyjaciół - Michała Błażejowskiego, Szymona Kiszki, Macieja Dąbrowskiego, Sebastiana Woytowicza, ale także osób nie związanych z nimi tak blisko, które poczytywały sobie za zaszczyt zaprosić Szymona lub Annę na rodzica chrzestnego swoich dzieci, często kilkakrotnie. Byli to: Tomasz Buczek, Andrzej Mogilany, Wojciech Mielecki, Kacper Berbeć-Szczepański, Mikołaj Wroblewski, Józef Liput, Fabian Radwański. Wszystko to świadczy o tym, że Szymon był człowiekiem towarzyskim, przyjaznym i otwartym na innych ludzi. Pod tym względem był prawdopodobnie bardziej podobny do matki Katarzyny niż do ojca. Dzięki tym cechom charakteru stał się bardzo popularny we wsi, należał do strachockiej elity. Oczywiście, nie bez znaczenia dla jego pozycji we wsi był fakt, że należał do bogatszych gospodarzy we wsi. Anna także cieszyła się dużym uznaniem wśród mieszkańców wsi, nie tylko jako żona Szymona, ale także jako dziedziczka dobrych tradycji Cecułów i matka udanych dzieci.
      Legenda rodzinna nic nie mówi o stosunku Szymona do wydarzeń politycznych, które rozgrywały się wokół niego. Nie wiadomo czy służył w wojsku, prawdopodobnie nie, w czasie największego nasilenia poborów do wojska (lata 1793 - 1815) był już w wieku, na owe czasy, dość zaawansowanym, poza tym był ojcem rodziny (ci byli rekrutowani w dalszej kolejności). Z pewnością jednak interesował się wszystkim, co działo się w szerokim świecie, a czego dalekie echa docierały do Strachociny, chociażby poprzez powracających z kolejnych wojen miejscowych żołnierzy (może także własnego syna Grzegorza?). Emocjonował się zapewne także wydarzeniami bliższymi, wyprawą księcia Poniatowskiego na Galicję w 1809 roku (polskie oddziały dotarły aż do Sanoka). Komentował te wydarzenia, sądząc z charakteru, uspokajał zbyt niecierpliwych młodych, którym marzyła się wojaczka. Z natury, jak większość Piotrowskich, był stateczny, opanowany, rozsądny. Taki obraz Szymona zachował się w rodzinnej tradycji. Nie wiadomo kiedy Szymon i Anna zmarli, na pewno przed 1846 rokiem, nie ma ich w zachowanej „Księdze zgonów”, której zapisy rozpoczynają się w tym właśnie roku.

      Pozostali synowie Michała, których śmierci nie odnotowano w parafialnej „Księdze zgonów”, Jan, Walenty, Mateusz i Józef, nie pozostawili potomków w Strachocinie. Może umarli młodo a ich śmierci z jakiś względów nie odnotowano w „Księdze”, takie przypadki, jak już wspomniano, zdarzały się czasem. Nie wykluczone jednak, że dożyli do wieku dorosłego, a ojcu Michałowi udało się wyekspediować ich w świat. To było właściwie jedyne wyjście w jego sytuacji, ewentualny podział stosunkowo niewielkiego gospodarstwa pomiędzy siedmiu spadkobierców doprowadziłby do zupełnej ich degradacji.

* * *

      Córka Michała, Marianna (ur. ok. 1752r.), wyszła za mąż za Andrzeja Lisowskiego, przedstawiciela jeszcze jednego znaczącego rodu w Strachocinie.
      Ród Lisowskich to jeden z najznakomitszych strachockich rodów. W skali krajowej Lisowscy w historii znani są głównie z postaci Aleksandra Józefa Lisowskiego, pułkownika, twórcy oddziałów słynnej lekkiej jazdy, zwanej potocznie „lisowczykami”, wsławionej w wojnach z Moskwą na początku XVII wieku. Ale Aleksander był Lisowskim herbu Jeż, podczas gdy strachoccy Lisowscy wywodzą się prawdopodobnie z tych Lisowskich, którzy pieczętowali się herbem Ślepowron i stanowili drobną szlachtę zamieszkującą dawne województwo ruskie.
      W Strachocinie Lisowscy od dziesięcioleci rywalizowali o pierwsze miejsce w wiejskiej hierarchii z Radwańskimi pod względem liczebności, z biegiem czasu jednak los sprawił, że szeregi rodu przerzedziły się, trudno im było utrzymać nawet drugą pozycję, utracili ją na rzecz Piotrowskich. Andrzej był synem Wojciecha Lisowskiego i Anny, gospodarza w domu położonym w górze wsi, noszącym później nr 7. Ślub Marianny i Andrzeja odbył się 10.11.1771 roku. Prawdopodobnie małżeństwo to nie było zbyt dobrze widziane przez rodzinę Piotrowskich. Świadczyłby o tym fakt, że żaden z Piotrowskich nie był świadkiem na ślubie (a bywali w tym czasie bardzo często świadkami na innych ślubach), być może była to demonstracja ich niechęci. Także rodzicami chrzestnymi dzieci Marianny nie bywali Piotrowscy, jedynie matką chrzestną trzech córek (Agnieszki, Zofii i Heleny) była ciotka Konstancja z Piotrowskich, żona Wojciecha Klamuta z Jurowiec. Niechęć Piotrowskich, a może odwrotnie, niechęć Lisowskich do Piotrowskich, mogła się brać z rywalizacji tych dwu rodów o pozycję we wsi. Małżeństwo Marianny z Andrzejem było zapewne wynikiem głębszego uczucia pomiędzy młodymi, wbrew powszechnym regułom, w myśl których o małżeństwach decydowały zupełnie inne sprawy.
      Marianna i Andrzej Lisowscy doczekali się co najmniej 10 dzieci, Agnieszki (ur. 4.01.1773r.), Zofii (ur. 27.02.1774r.), Wojciecha (ur. 14.04.1775r.), Heleny (ur. 3.03.1777r.), Marianny Konstancji (ur. 19.01.1780r.), Andrzeja (ur. ok. 1781r.), Franciszka (ur. 28.01.1788r.), Petroneli Anny (ur. 8.05.1789r.), Józefa (ur. 13.03.1793r.), Agnieszki (ur. 14.01. 1796r.) i Magdaleny (ur. 29.08.1799r.). Z tej gromadki dzieci prawdopodobnie jedynie dwójka pozostawiła potomków w Strachocinie. Córka Marianny, Zofia Lisowska, wyszła za mąż za Jana Pielecha (ur. 22.05.1762r.), syna Józefa Pielecha i Zofii Berbeć. Jan był przodkiem znanej we wsi rodziny Pielechów „Maciusiów” (przydomek rodzinie dał wnuk Jana, Maciej Pielech), z przedstawicielami której wchodzili później w związki małżeńskie Piotrowscy. Syn Marianny i Andrzeja, Andrzej-junior Lisowski, dał początek licznej rodzinie Lisowskich. Miał 12 dzieci z dwoma żonami. Jeden z jego synów, Antoni (ur. 6.06.1827r.), ożenił się z Jadwigą Mielecką, córką Jana Mieleckiego i Agnieszki z Woytowiczów.
      Mieleccy to kolejny znaczący strachocki ród. Są oni prawdopodobnie zubożałą gałęzią znanego rodu szlacheckiego, Mieleckich herbu Gryf, mającego swego czasu nawet pretensje magnackie (ich kuzynami byli magnaci Braniccy). Mieleccy wydali ze swojego grona wojewodów, kasztelanów a nawet hetmana wielkiego koronnego (Mikołaj Mielecki). Z biegiem czasu los przestał im sprzyjać, majątki Mieleckich na wschodzie przepadły w zawieruchach dziejowych, a jeden z przedstawicieli podupadłego rodu znalazł się w Strachocinie, gdzie osiadł na stałe i dał początek strachockim Mieleckim.
      Najstarszy syn Antoniego Lisowskiego i Jadwigi z Mieleckich, Szymon Lisowski (ur. 19.10.1864r.) ożenił się z Franciszką Wołacz-Piotrowską, córką Walentego. Najmłodszy syn Antoniego, Stanisław Lisowski (ur. ok. 1878r.), ożenił się z Małgorzatą Giyr-Piotrowską, córką Stanisława. Synem Stanisława i Małgorzaty był ksiądz Piotr Lisowski, jeden z najbardziej znanych Strachoczan w historii.

      Dzieci Wojciecha I:

      Kolejni prawnukowie Stefana, synowie Wojciecha, nie kontynuowali ekspansji Piotrowskich na nowe tereny pozostając z rodzinami w dziedzinach przodków. Sytuację mieli łatwiejszą, do spadku po Wojciechu pretendowało ich tylko dwu, Kazimierz Józef i Bartłomiej Jan. Jakiś posag dostały siostry, Marianna i Agnieszka, wychodząc za mąż za synów znaczących gospodarzy we wsi.

      Starszy syn Wojciecha, Kazimierz Józef (ur. 1.03.1760r.), ożenił się stosunkowo późno, w roku 1790, z Zofią Adamiak, córką Michała Adamskiego i Agnieszki Radwańskiej.
      Historia rodu Adamiaków w Strachocinie jest niejasna. Prawdopodobnie w Strachocinie mieszkali początkowo jedynie Adamscy, Adamiakowie mieszkali w Pakoszówce. Z biegiem czasu z niewiadomych przyczyn strachoccy Adamscy zmienili nazwisko na Adamiak, zapewne miało to coś wspólnego z Adamiakami z Pakoszówki. Proces zmiany nazwiska rozpoczął się na początku XVIII wieku i trwał do początków XIX wieku. W zachowanej „Księdze Metrykalnej” z lat 1754-80 został zapisany ostatni etap tego procesu, większość Adamskich nosi już nazwisko Adamiak, jedynie Józef i właśnie Michał, ojciec Zofii, noszą jeszcze nazwisko Adamski, ich dzieci są już Adamiakami. Michał Adamski ożenił się z Agnieszką Radwańską 13 stycznia 1765r., świadkiem na ślubie był m.in. Szymon Piotrowski, syn Stanisława. Zofia była najstarszą córką Michała, urodziła się 15.05.1766 roku, miała 5 sióstr z pierwszego małżeństwa Michała, Katarzynę (ur. 7.02.1769r.), Mariannę (ur. 17.03.1771r.), Konstancję (ur. 18.02.1773r.), Agnieszkę (ur. 01.1776r.) i po latach drugą Zofię. Po śmierci pierwszej żony ojciec Zofii, Michał ożenił się z Rozalią Klarą Zuzanną Piotrowską, córką Szymona, z nią miał jeszcze syna Józefa (ur. 9.03.1788r.) i córkę Franciszkę (ur. 24.01.1789r.) jako Adamski, później jeszcze piątkę dzieci jako Michał Pucz (!). Pucz to zapewne pospolite przezwisko Michała wpisane do „Księgi” przez księdza, z biegiem czasu stało się regularnym strachockim nazwiskiem. Adamscy nie byli rodem zbyt bogatym jak na stosunki strachockie, ale ogólnie szanowanym i poważanym. Świadczy o tym także ślub Michała Adamskiego z Agnieszką Radwańską.
      Po ślubie Kazimierz Józef i Zofia Piotrowscy zamieszkali w domu rodzinnym Piotrowskich, domu nr 43, razem z ojcem Wojciechem. Dom rodzinny Piotrowskich był dość obszerny, od początku planowany był na zamieszkanie dwu rodzin (Michała i Wojciecha) i kilka osób służby, ale mimo tego, bywało w nim ciasno. Na przestrzeni lat skład i ilość mieszkańców domu zmieniały się, synowie i córka Michała, odchodzili kolejno z domu rodzinnego, podobnie córki Wojciecha, Agnieszka i Marianna, rodziły się kolejne dzieci - wnuki Michała i Wojciecha, umierali rodzice. Ciągle jednak mieszkało w nim kilkanaście osób (razem z dziećmi), czasem liczba ich przekraczała 20 osób! Współżycie pomiędzy nimi układało się różnie, zapewne często dochodziło do spięć i sytuacji konfliktowych, w sumie jednak zdecydowanie przeważały okresy harmonijnego współżycia i przysłowiowego ciepła rodzinnego.
      Kazimierz z Zofią doczekali się piątki dzieci, Wojciecha (ur. 31.10.1791r.), Agnieszki (ur. 19.12.1793r.), Andrzeja (ur. 29.10.1795r.), Jana (ur. 30.05.1797r.) i Katarzyny (ur. 28.09.1799r.).
      Rodzicami chrzestnymi dzieci Kazimierza byli Sebastian Romerowicz z Marianną Radwańską dla Wojciecha, Andrzeja i Katarzyny i Franciszek Radwański z Magdaleną Romerowicz dla Agnieszki i Jana. Sebastian i Franciszek to bliscy przyjaciele Kazimierza, Magdalena i Marianna to ich żony. Charakterystyczne, że Kazimierz za rodziców chrzestnych nie brał żadnych krewniaków, sytuacja w tym czasie raczej rzadko spotykana, czyżby był skłócony z najbliższą rodziną?
      Ok. roku 1800 umiera Zofia, Kazimierz żeni się ponownie, z Marianną Cecułą (ur. 7.05.1761r.), córką Jana Cecuły i Reginy z Dąbrowskich, starszą siostrą Anny, żony Szymona Piotrowskiego, kuzyna. Rodzinę Marianny przedstawiono już wcześniej, Jan Cecuła to najbliższy sąsiad Piotrowskich od zachodu, z domu nr 37 „na Kowalówce”. Od kilku lat mieszkał tam już Szymon Piotrowski, syn Michała, kuzyn Kazimierza, mąż młodszej siostry Marianny, Anny.
      Z Marianną miał Kazimierz jeszcze czwórkę dzieci, Mariannę (ur. 1.02.1803r.), Franciszka (ur. 21.08.1806r.), Jana (ur. 19.05.1809r.) i Agnieszkę (ur. 7.01.1812r.).

      Rodzicami chrzestnymi dzieci Kazimierza z małżeństwa z Marianną byli: dla Marianny - Sebastian Romerowicz i Agnieszka Radwańska, dla Franciszka - Józef Radwański i Magdalena Adamiak, dla Jana - Wojciech Cecuła i Katarzyna Galant, dla Agnieszki - Józef Radwański i Konstancja Cecuła. Sebastian Romerowicz to wspomniany już bliski przyjaciel Kazimierza, podobnie jak Józef Radwański i Wojciech Cecuła. Kazimierz kontynuował „politykę” doboru rodziców chrzestnych spośród swoich przyjaciół a nie krewniaków. Agnieszka Radwańska i Konstancja Cecuła to żony Józefa i Wojciecha. Magdalena Adamiak i Katarzyna Galant to także żony przyjaciół Kazimierza, Sebastiana Adamiaka i Jana Galanta.
      Z biegiem czasu, w wyniku podziału ojcowskiego majątku, Kazimierz otrzymał w spadku gospodarstwo o powierzchni ok. 6 ha, w najbardziej wschodniej części dziedzin Piotrowskich, potomków Stanisława, w sąsiedztwie posiadłości Kiszków. Stało się tak po radykalnej „regulacji” terytorialnej rodzinnych posiadłości, którą Piotrowscy przeprowadzili w latach 90-tych XVIII wieku. Po przeprowadzce Szymona-juniora na „Kowalówkę”, w domu nr 43 pozostał Wojciech z synami Kazimierzem i Bartłomiejem. Ich gospodarstwo składało się z dwu części, zachodniej, położonej pomiędzy posiadłością synów Michała a posiadłością Szymona-seniora, i wschodniej, uzyskanej w formie spadku po stryju Józefie, położonej pomiędzy posiadłością Szymona-seniora i posiadłością Kiszków. Sytuacja była dodatkowo skomplikowana, ponieważ we wschodniej części znajdowały się także udziały Szymona-seniora i synów Michała.
      Ten niekorzystny układ postanowiono zmienić dokonując generalnej zamiany działek. Wojciech z synami otrzymali najbardziej wschodnią część posiadłości potomków Stanisława (w sumie ok. 12 ha), Szymon-junior, syn Michała, otrzymał najbardziej zachodnią część rodzinnych posiadłości (ok. 6 ha), którą połączył z posiadłością swojej żony na „Kowalówce”, a Szymon-senior z synami otrzymał działkę w środku (ok. 12 ha). Pozostali synowie Michała, nie zainteresowani ziemią w tym miejscu, otrzymali działy w „gotówce”.
      W wyniku takiej regulacji dom rodzinny nr 43, w którym mieszkał Wojciech, z synami, znalazł się daleko od ich gospodarstwa, na terenie gospodarstwa Szymona-juniora „z Kowalówki”. Wojciech z Kazimierzem i Bartłomiejem postanowili rozebrać dom i przenieść go na swoją działkę. Dom po przeniesieniu zatrzymał ten sam numer, tj. 43, co wprowadzało zagadkową anomalię w wiejskiej numeracji domów. Otóż numery domów zwiększają się z biegiem Potoku Różowego, z „góry” wsi ku „dołowi” (z zachodu na wschód), jedynie u Piotrowskich dom nr 44 leży na wschód („powyżej”) od domu nr 43. Dom ten (a właściwie kolejne domy, jeżeli chodzi o samą budowlę) nosił numer 43 aż do początków XX wieku, do czasu zmiany numeracji domów we wsi, jeszcze Stanisław Fryń-Piotrowski, prapraprawnuk Wojciecha urodził się w 1917 roku w domu pod tym numerem.
      Gospodarstwo Kazimierza nie było duże jak na ówczesne stosunki we wsi (ciągle istniały we wsi gospodarstwa o powierzchni 1 łana, tj. ok. 24 ha). Rodzina Kazimierza musiała więc żyć skromnie, chociaż nie biednie. Niemniej nie stać go było na większe inwestycje, przez całe życie mieszkał z liczną rodziną razem z rodziną brata Bartłomieja w jednym domu, a dom nie był już tak obszerny jak stary dom Wojciech i Michała.
      Kazimierz był znaczącą postacią nie tylko wśród Piotrowskich (a konkurencję miał dużą), ale także wśród Strachoczan. Miał zdecydowany charakter, niezależne poglądy, często różne od poglądów powszechnie obowiązujących we wsi. Może świadczyć o tym m.in. zasada doboru rodziców chrzestnych dla swoich dzieci. Ogólnie obowiązującą zasadą było, że dobierano ich spośród bliższej lub dalszej rodziny, Kazimierz wybrał na chrzestnych swoich najbliższych przyjaciół. Zupełnie nie liczył się z opinią najbliższych, nie tylko ojca ale nawet żon. Jak na ironię, sam był ojcem chrzestnym dzieci tylko krewniaków, u kuzynki Anny z Piotrowskich (córki Szymona) i Tomasza Adamiaków - trzykrotnie, u kuzyna ojca, Ignacego Piotrowskiego – dwukrotnie, i kuzynki Agnieszki z Piotrowskich (córki Szymona) i Jana Galanta - raz. Jedynie raz przyjaciel Sebastian Romerowicz poprosił go do pełnienia roli ojca chrzestnego. Żona Zofia była matką chrzestną sześciokrotnie, trzy razy u Agnieszki z Piotrowskich i Jana Galantów, oraz u Anny z Piotrowskich i Tomasza Adamiaków, Andrzeja Radwańskiego i Stanisława Hylińskiego. Trudno coś powiedzieć o Mariannie, drugiej żonie Kazimierza, w tej roli. Na przestrzeni lat 1803 - 25 aż 40 razy matką chrzestną różnych dzieci we wsi była Marianna Piotrowska, ale w tym czasie żyło osiem żon i panienek Piotrowskich o tym imieniu, trudno określić która z nich była matką chrzestną w konkretnym przypadku. Zapewne w wielu z nich chodzi o żonę Kazimierza, w końcu jej rodzona siostra Anna była swego rodzaju rekordzistką w pełnieniu tej funkcji we wsi (25 razy!). Ale przypadek nie budzący wątpliwości jest tylko jeden, u Józefa Radwańskiego, przyjaciela Kazimierza. Nie wiadomo jak długo żyli Kazimierz i Marianna, zmarli przed rokiem 1846.

      Młodszy syn Wojciecha, Bartłomiej Jan (ur. 24.08.1770r.) wychowywał się od dzieciństwa bez matki. Opiekowała się nim starsza siostra Agnieszka, ciotka Katarzyna i kuzynka Marianna. Wzorem do naśladowania był starszy brat Kazimierz, ale duży wpływ na jego wychowanie mieli wszyscy domownicy, szczególnie starsi kuzyni, Michał, Szymon, Mateusz i Józef.
      Bartłomiej Jan ożenił się ok. 1803 roku z Agnieszką Sitek, córką Wojciecha Sitka i Katarzyny z Cecułów, pasierbicą Bartkowego stryja, Stefana Piotrowskiego.
      Sitkowie, jak już wspomniano wcześniej, byli dość zamożnym strachockim rodem kmiecym. W drugiej połowie XVIII wieku we wsi mieszkały trzy rodziny Sitków, Wojciecha, Jana i Sebastiana. Wojciech mieszkał w górnej części wsi, w domu który później nosił nr 22. Agnieszka była najmłodszym dzieckiem Wojciecha i Katarzyny, urodziła się 13.01.1773 roku. Matka Katarzyna była prawdopodobnie córką Kazimierza Cecuły, bratanicą Katarzyny Piotrowskiej, żony Michała. Po śmierci Wojciecha Katarzyna wyszła za mąż powtórnie, za Stefana Piotrowskiego.
      Po ślubie Bartłomiej i Agnieszka zamieszkali w domu rodzinnym Piotrowskich i włączyli się do pracy w gospodarstwie.
     Mieli 7 dzieci, Katarzynę (ur. 24.09.1804r.), Andrzeja (ur. 14.09.1806r.), bliźniaki Apolonię i Walentego (ur. 14.02.1812r.), Marcina (ur. 3.11.1814r.) i ponownie bliźniaki Magdalenę i Stanisława (ur. 4.05.1822r.).

      Rodzicami chrzestnymi dzieci Bartłomieja i Agnieszki była bliska rodzina, kuzyn Bartłomieja, Szymon Piotrowski i kuzynka Franciszka z Piotrowskich Galant (dla Katarzyny i Andrzeja), siostra Agnieszki Marianna z Sitków Cecułowa (dla Apolonii i Stanisława), Anna Piotrowska, żona Szymona (dla Walentego, Marcina i Magdaleny), Michał Sitek, brat Agnieszki (dla Walentego i Apolonii), Paweł Cecuła, mąż Marianny, szwagier Agnieszki (dla Marcina) i Wojciech Mielecki, drugi mąż Franciszki z Piotrowskich Galantowej. Tak więc pod względem doboru rodziców chrzestnych dla swoich dzieci Bartłomiej postępował zupełnie różnie od swojego brata, zgodnie z ogólnie obowiązującymi we wsi zasadami. To dużo mówi o charakterze Bartłomieja, był on człowiekiem, który bardzo liczył się z opinią innych, wrażliwym na krytykę, introwertykiem. Nie miał tej siły przebojowej jak jego starszy brat Kazimierz czy kuzyn Szymon. Dlatego nie dziwi fakt, że zarówno Bartłomiej jak i jego żona (żony często oceniano na podstawie opinii o mężu) nie pełnili ani razu funkcji rodziców chrzestnych, trzymali się na uboczu życia towarzyskiego, zajęci sobą i swoją rodziną.
      W wyniku podziału ojcowskiego majątku Bartłomiej odziedziczył, podobnie jak starszy brat Kazimierz, gospodarstwo o powierzchni ok. 6 ha. Prawdopodobnie ciążyły na gospodarstwie jakieś zobowiązania względem sióstr, ale Agnieszka musiała wnieść dość duży posag do wspólnego gospodarstwa, Sitkowie, jak wspomniano, byli zamożną rodziną. To wystarczało na skromne życie, ale bez luksusów. O dalszym podziale majątku pomiędzy czterech synów trudno było nawet myśleć, trzeba było szukać innych rozwiązań. Ten problem zaprzątał głowę Bartłomieja przez całe dorosłe życie. Jakoś udało mu się go rozwiązać, niestety, nie wiemy dokładnie jak. Bartłomiej i Agnieszka zmarli przed 1846 rokiem.

* * *

      Starsza córka Wojciecha, Agnieszka (ur. 17.04.1757r.), wyszła za mąż za Mikołaja Błażejowskiego, przedstawiciela znaczącego rodu w Strachocinie. Błażejowscy w połowie XVIII wieku liczyli co najmniej pięć rodzin, rodziny Stanisława, Szymona, Michała, Józefa i Franciszka. Ich siedziby mieściły się w różnych miejscach Strachociny. Bardzo możliwe, że strachoccy Błażejowscy są potomkami przybysza z południowo-wschodniej Polski (Ukrainy), gdzie mieszkali liczni Błażejowscy herbu Trzaska, drobna szlachta lenna, którzy przybyli tam z ziemi łomżyńskiej na Podlasiu. Błażejowscy należeli w Strachocinie do średniozamożnych gospodarzy. Mikołaj Błażejowski, mąż Agnieszki, był synem Stanisława i Agnieszki, urodził się 26.11.1753r. Rodzina Stanisława mieszkała w dolnej części wsi, na lewym brzegu Potoku Różowego, w domu który nosił później nr 50. Mikołaj i Agnieszka Błażejowscy mieli cztery córki, Ewę Agnieszkę (ur. 20.12.1787r.), Mariannę (ur. 9.03.1791r.), Konstancję (ur. 28.01.1794r.) i Rozalię (ur. 13.08.1799r.). Nic bliżej niewiadomo o dalszych losach Mikołaja i Agnieszki Błażejowskich ani o losach ich córek. Na temat córek brak jakichkolwiek zapisów w parafialnej „Księdze Metrykalnej”, być może cała rodzina wyprowadziła się ze Strachociny.

      Młodsza córka Wojciecha, Marianna (ur. 15.01.1764r.), wyszła za mąż za Stefana Galanta, syna Stefana Galanta i Marianny z Dąbrowskich.
      Ród Galantów, z którego pochodził Stefan, to od trzystu lat jeden z liczniejszych rodów w Strachocinie. W połowie XVIII wieku mieszkało już we wsi pięciu Galantów z rodzinami, Józef, Stefan, Wojciech i dwu Janów. Prawdopodobnie byli oni potomkami przybysza z terenów na zachód od Strachociny, z okolic Krosna, Rymanowa, Haczowa. Wskazuje na to niemieckie pochodzenie nazwiska („galant” w języku niemieckim to „uprzejmy, dworny, rycerski”), we wsiach tego rejonu tego typu nazwiska są powszechne. O specyficznych cechach mieszkańców tych terenów wspomniano w części I, okazuje się że to jednak nie Galantowie (i inni przybysze z tego rejonu) wycisnęli decydujące piętno na obrazie kulturowym Strachociny, a wręcz odwrotnie, podporządkowali się panującemu we wsi klimatowi. Bardzo możliwe, że Galantowie mieszkali we wsi jeszcze przed najazdem tatarskim, wskazuje na to ich liczebność. Stefan Galant urodził się 25.03.1757 roku, w domu na lewym brzegu Potoku Różowego, naprzeciwko posiadłości Cecułów „z Kowalówki” (dom nosił później nr 41).
      Stefan i Marianna z Piotrowskich Galantowie mieli 8 dzieci, Annę (ur. 19.06.1789r.), Rozalię (ur. 28.08.1790r.), Jakuba (ur. 6.07.1793r.), Józefa (ur. 27.02.1796r.), Mariannę (ur. 25.01.1799r.), Agnieszkę (ur. 20.01.1802r.), Wojciecha (ur. 11.04.1805r.) i Katarzynę. Córki Marianny miały wyjątkowego pecha życiowego, aż trzy z nich, Rozalia, Marianna i Agnieszka miały nieślubne dzieci (Agnieszka nawet dwójkę). Nieślubne dzieci nie były w Strachocinie wyjątkowym zjawiskiem, ale przypadek aby zdarzyło się to trzem siostrom był chyba jedyny. Nie wiadomo po kim odziedziczyły temperament córki Marianny, ale musiały mieć go ognisty. Czyżby to była sprawa genów rodu Piotrowskich? Wiele na to wskazuje!
      Najstarszy syn Marianny i Stefana, Jakub Galant, dziedzic rodzinnego gospodarstwa, ożenił się z Magdaleną Kucharską (ur. 27.03.1799r.), córką Jana Kucharskiego i Tekli z Wroblowskich (córka organisty). Ich syn, Michał Galant (ur. 16.08.1823r.), kolejny dziedzic na gospodarstwie Galantów i domu nr 41, jednocześnie strachocki organista (prawdopodobnie odziedziczył tę funkcję po teściu), żonaty był z Julianną Rychfalską (ur. 1.06.1826r.), córką Jana Rychfalskiego i Antoniny z Kowalskich. Najstarszy syn Michała i Julianny Galantów, Wojciech (ur. 27.05.1853r.), to prawdziwa chluba rodziny i całej Strachociny, jeden z pierwszych wykształconych Strachoczan. Wojciech ukończył seminarium duchowne w Przemyślu i został księdzem. Wyjątkowo zdolny i pracowity zajął się praca naukową, uzyskał doktorat z teologii i był profesorem teologii w przemyskim seminarium. Napisał i przetłumaczył wiele podręczników z zakresu teologii. W rodzinie Błażejowskich-Piotrowskich zachowała się jedna z książek tłumaczona przez Wojciecha, wydana w Przemyślu w 1907r. – „Ofiara Mszy Św. w tajemnicach i cudach. Niezgłębione źródło łask i błogosławieństw dla chrześcijan żyjących i wiernych zmarłych.” napisana przez ks. A. Reinersa. Młodsza siostra Wojciecha, Marianna Galant (ur. 1.08.1857r.) wyszła za mąż za Franciszka Cecułę, ich córka, Zofia Cecuła, została żoną Władysława Błażejowskiego-Piotrowskiego.

      Dzieci Szymona I:

      Maciej i Michał Piotrowscy, synowie Szymona I, kolejni prawnukowie Stefana, także pozostali na ziemi rodzinnej Piotrowskich.

      Starszy Maciej (ur. 17.02.1761r.), ożenił się z Klarą Radwańską, córką Wojciecha i Katarzyny, urodzoną 5.08.1764r. Jest to sprawa raczej pewna mimo, że przy urodzinach kolejnych dzieci, żona Macieja trzy razy nosi imię Klara, raz Katarzyna Radwańska, a raz Katarzyna, córka Wojciecha Piotrowskiego. Ten ostatni przypadek to ewidentna pomyłka dokonującego wpisu księdza, zamiast Radwańskiego wpisał Piotrowskiego, zapewne zasugerowany nazwiskiem Macieja. Jeżeli chodzi o imię Katarzyna, to możliwe że to jest drugie imię Klary (przy wpisie jej chrztu jednak nie występuje!). Wojciech Radwański, ojciec Klary, należał do bogatszych wśród Radwańskich. Małżeństwo Macieja kolejny raz poświadczało więc znaczenie Piotrowskich we wsi.
      W małżeństwie z Klarą Maciej doczekał się piątki dzieci, Marianny (ur. 21.06.1793r.), Franciszki (ur. 30.03.1796r.), ponownie Marianny (ur. 28.01.1798r.), Jana (ur. 15.05.1801r.) i Anny (ur. 12.07.1804r.). Rodzicami chrzestnymi dzieci Macieja byli: dla Marianny, Franciszki i Jana - Józef Buczek i Agnieszka z Piotrowskich Galant, dla drugiej Marianny - Jan Galant i Katarzyna Buczek, dla Anny - Józef Błażejowski i Katarzyna Pielech. Agnieszka Galant to rodzona siostra Macieja, a Jan Galant to jej mąż, Józef Buczek to bliski przyjaciel Piotrowskich, Macieja i Michała, sąsiad z drugiego brzegu Potoku Różowego, Katarzyna to jego żona, Józef Błażejowski to także przyjaciel Macieja, a Katarzyna Pielech to żona Jana, kolejnego przyjaciela Macieja. Zwraca uwagę brak chrzestnych z rodziny Klary, czyżby jednak Radwańskim nie całkiem było w smak małżeństwo Klary z Piotrowskim?

      Z podziału ojcowskiego majątku Maciejowi przypadła połowa gospodarstwa, tj. ok. 6 ha, mocno jednak obciążona posagami sióstr, tak więc Maciej nie należał do zbyt bogatych obywateli we wsi. To musiało negatywnie wpływać na jego pozycję wśród wiejskiej społeczności. Prawdopodobnie także z charakteru był Maciej zamkniętym w sobie samotnikiem. Nie udzielał się publicznie, ani razu nie był ojcem chrzestnym, także żona nie była ani razu matką chrzestną (to zapewne wpływ męża). Maciej i Klara zmarli przed 1846 rokiem.

      Zupełnie inną postacią był młodszy brat Macieja Michał (ur. 25.09.1770r.). Michał był drugim synem Szymona o tym imieniu, pierwszy zmarł w wieku dwu lat (17.07.1757r.). W dzieciństwie Michał był długo „beniaminkiem”, najmłodszym dzieckiem - siostra Magdalena urodziła się dopiero jak miał 6 lat. Siłą rzeczy był nie tylko najbardziej rozpieszczany - nie tylko przez rodziców ale i starsze rodzeństwo - ale zarazem systematycznie wciągany do zabaw i zajęć przez siostry i brata już od najwcześniejszych lat. To procentowało szybkim rozwojem, kształtowaniem się osobowości towarzyskiej i otwartej na innych. Michał ożenił się z Franciszką Cecułą, córką Piotra Cecuły (a właściwie Kazimierza Piotra) i Marianny Daszyk. Franciszka to kolejna przedstawicielka klanu Cecułów, która znalazła się wśród Piotrowskich. Dziadkiem Franciszki był Kazimierz Cecuła, prawdopodobnie brat Katarzyny, żony stryja Michała, a także ojciec Katarzyny, żony drugiego stryja, Stefana. Tak więc rodzina Franciszki była blisko powiązana z Piotrowskimi. Franciszka była zdecydowanie młodsza od Michała, urodziła się ok. 1781 roku (dokładna data nie jest znana, za ten okres nie zachowały się zapisy „Księgi urodzeń”), tak więc w momencie ślubu (1797r.) miała ok. 16 lat, podczas gdy Michał był 26-letnim kawalerem. Matka Franciszki, Marianna Zofia Daszyk, była córką Jana i Katarzyny, urodziła się 26.03.1756r. Gospodarstwo Piotra Cecuły położone było na wschód od dziedzin Piotrowskich, pomiędzy nimi a posiadłościami Winnickich. Dom jego nosił numer 48.
      Michał i Franciszka mieli 5 dzieci, Katarzynę (ur. 19.10.1797r.), Jana (ur. 26.12.1800r.), Mariannę (ur. 15.02.1804r.), Rozalię (ur. 12.08.1807r.) i Annę (ur. 8.07.1810r.). Rodzicami chrzestnymi byli, dla Katarzyny, Jana, Rozalii i Anny niezmiennie Józef Buczek-Buczkowski i Apolonia Błażejowska, dla Marianny - Michał Błażejowski i Marianna z Piotrowskich Galant. Józef Buczek to wspomniany już bliski przyjaciel i sąsiad Piotrowskich z drugiej strony Potoku Różowego, Michał Błażejowski to także przyjaciel i sąsiad (z domu nr 36), Apolonia to żona Michała, a Marianna Galant to kuzynka Michała, córka Wojciecha Piotrowskiego.
      Po urodzeniu Anny Franciszka z niewiadomych powodów zmarła. Rok później Michał ożenił się ponownie, z Rozalią Klimkowską, córką Wawrzyńca i Agnieszki Galant.
      Klimkowscy to stary, chociaż niezbyt liczny, ród strachocki. W drugiej połowie XVIII wieku żyło we wsi co najmniej 3 rodziny Klimkowskich, rodziny Józefa, Kazimierza i Wawrzyńca. Wawrzyniec ożenił się 27.01.1771 roku z Agnieszką. Nie jest pewne jakie nazwisko rodowe nosiła Agnieszka, przy ślubie zapisana jest (bardzo nieczytelnie) jako Gałuszonka, przy narodzinach dzieci raz jako Galancionka (właśnie przy chrzcie Rozalii), raz jako Kucharszczonka (zapis z roku 1780, przy urodzinach córki Agnieszki). Z nazwisk rodziców chrzestnych także trudno cokolwiek wnioskować na temat nazwiska Agnieszki. Klimkowscy mieli 4 córki, Łucję, Mariannę, Rozalię (ur. 19.08.1777r.), żonę Michała, i Agnieszkę, oraz syna Marcina. Rodzicami chrzestnymi dzieci Klimkowskich byli najznakomitsi obywatele strachoccy, dla Rozalii - Szymon Radwański „z Górki” i Agnieszka Radwańska, żona Macieja, dla pozostałych córek - Andrzej Radwański i Klara Radwańska, żona Szymona „z Górki”. Wawrzyniec mieszkał w domu nr 50. Numer domu wskazuje na to, że położony był on na dole wsi, ale nie jest to całkowicie pewne.
      Z Rozalią Michał doczekał kolejnej 5 dzieci, Stefana (ur. 25.12.1812r.), Wojciecha Marcina (ur. 16.04.1814r.), Agnieszki (ur. 2.04.1816r.), Andrzeja (ur. 2.12.1817r.) i Kazimierza (ur. 27.02.1822r.). Ojcem chrzestnym całej piątki był Andrzej Mogilany, jego partnerkami były - dla Andrzeja Apolonia Błażejowska, dla pozostałej czwórki Anna Piotrowska, żona Szymona „z Kowalówki”, Michałowego kuzyna. Andrzej Mogilany to szwagier Rozalii, mąż siostry Agnieszki.

      Z podziału ojcowskiego majątku Michał otrzymał gospodarstwo o powierzchni ok. 6 ha (ćwierć „łana”), tak więc nie był zbyt zamożnym gospodarzem. Niemniej był człowiekiem ogólnie znanym i szanowanym we wsi, przede wszystkim ze względu na osobiste cechy charakteru. Michał, jak już wspomniano, był człowiekiem towarzyskim, otwartym na ludzi, bardzo wesołym i pogodnym. Był rzadkim wyjątkiem wśród Piotrowskich pod tym względem, przypominał bardzo swojego starszego kuzyna Szymona „z Kowalówki”. Często był zapraszany jako ojciec chrzestny dzieci nie tylko w rodzinie (trzykrotnie u brata Rozalii, Marcina Klimkowskiego), ale i przez innych mieszkańców wsi. W sumie był 7-krotnie ojcem chrzestnym. Jego żony także pełniły rolę matek chrzestnych, Franciszka dwukrotnie, Rozalia trzykrotnie. Był także częstym gościem na weselach, gdzie był duszą towarzystwa. Prawdopodobnie to jego współcześni mu przezwali „Szumem”, od pierwszych słów jego ulubionej przyśpiewki; „Szum, szum,...”, którą uporczywie intonował na weselach i zabawach. Nie jest to jednak pewne, niektóre przekazy mówią, że dopiero wnuk starszego brata Michała, Jakub, otrzymał to przezwisko. Trudno ustalić, która wersja jest prawdziwa, istotne jest, że z biegiem czasu całą tę gałąź rodu Piotrowskich, której początek dał Szymon I nazwano we wsi Szumami-Piotrowskimi.
      Rozalia zmarła przed 1846 rokiem. Michał przeżył drugą żonę, zmarł 16.04.1846 roku, w wieku 75 lat (w „Księdze zgonów” wpisano pomyłkowo 85 lat). Przyczynę śmierci określono w „Księdze zgonów” jako „ordinaria”, tj. zwykła, regularna, po prostu naturalna śmierć ze starości.

* * *

      Najstarsza córka Szymona, Rozalia Klara (ur. 29.07.1758r.), jak już wspomniano wcześniej, wyszła za mąż za wdowca, Michała Adamskiego. Ślub odbył się 4.12.1781 roku. Rozalia w chwili ślubu miała 23 lata, Michał co najmniej 10 lat więcej. Nie wiadomo co zadecydowało o tym małżeństwie, chyba jednak nie sprawy majątkowe. Zarówno Rozalia nie była zbyt atrakcyjną partią pod tym względem, jak i Michał nie był bogaczem. Bardzo możliwe, że tym razem chodziło o uczucia. Zapewne ojciec Rozalii Szymon nie był niechętny Michałowi, po ślubie Michał wprowadził się do domu Piotrowskich a dom Adamskich pozostał w rękach rodziny Adamiaków (dzieci Michała z pierwszego małżeństwa).
      Z niewiadomych przyczyn Michał z biegiem czasu zmienił nazwisko na Pucz (a raczej ksiądz zmienił mu przy wpisach w „Księdze Metrykalnej”). Jeszcze przy urodzeniu Józefa (ur. 9.03.1788r.) Michał nosi nazwisko Adamski, przy urodzeniu Franciszki (ur. 24.01.1789r.) już zapisano Adamski alias Pucz, a od urodzenia Macieja (ur. 22.02.1791r.) Michał konsekwentnie określany jest jako Pucz. Niewątpliwie chodzi o tę samą osobę, męża Rozalii z Piotrowskich. Kolejne dzieci Rozalii i Michała to Józef (ur. 25.03.1794r.), Jan (ur. 23.11.1795r.), Franciszka (ur. 23.02.1797r.) i Konstancja (ur. 7.02.1800r.). Rozalia i Michał mieli więcej dzieci, które urodziły się w latach 1782-87, w okresie dla którego brak zapisów w „Księdze Metrykalnej”. Jednym z nich był Franciszek, ojciec Katarzyny, synowej Bartłomieja Piotrowskiego, kuzyna Rozalii. Z biegiem czasu rodzina Puczów wyprowadziła się od Piotrowskich, część dzieci Rozalii prawdopodobnie wyjechała ze wsi.

      Młodsza córka Szymona, Agnieszka Franciszka (ur. 25.12.1763r.), wyszła za mąż za Jana Galanta, także starszego wdowca (najstarsza córka Jana, Marianna, była rówieśniczką Agnieszki). Jan pochodził z rodziny Galantów mieszkającej w domu nr 40, położonym na lewym brzegu Potoku Różowego, mniej więcej naprzeciwko „Kowalówki”.
      Agnieszka i Jan mieli 7 dzieci, Michała (ur. 25.09.1792r.), Macieja (ur. 11.02.1794r.), Agnieszkę (ur. 20.12.1795r.), Mariannę (ur. 21.05.1797r.), Jana (ur. 30.08.1802r.), Tomasza (ur. 9.12.1804r.) i Kazimierza (ur. 23.01.1808r.), wszystkie urodzone w domu nr 40.
      Bardzo prawdopodobne, że Agnieszka Franciszka po śmierci Jana (ok. 1808r.) wyszła za mąż za Wojciecha Mieleckiego (młodego wdowca, który miał małą córeczkę Mariannę) i przeprowadziła się z powrotem do domu Piotrowskich. Wskazuje na to fakt, że w domu Piotrowskich (numer 44) zjawia się Wojciech Mielecki, żonaty z Franciszką Galancionką, którzy mają 5 dzieci urodzonych w domu nr 44. Być może Franciszka to Agnieszka Franciszka Piotrowska, córka Szymona, wdowa po Janie Galancie. Te dzieci to: Jan (ur. 11.06.1810r.), Paweł (ur. 14.01.1815r.), Tomasz (ur. 12.12.1815r.), Fabian Sebastian (ur. 28.12.1818r.) i Małgorzata (ur. 27.05.1821r.). Ojcem chrzestnym czwórki dzieci był Szymon Piotrowski, kuzyn Agnieszki Franciszki, a matką chrzestną Tomasza była Anna Piotrowska, żona Szymona. To w pewnym stopniu potwierdza fakt małżeństwa Agnieszki z Wojciechem Mieleckim. Wojciech był synem Wawrzyńca Mieleckiego i Anny, urodził się ok. 1782r.
      Mieleccy to jeszcze jeden znaczący ród w Strachocinie, chociaż nieliczny, o którym wspomniano już wcześniej. Agnieszka Franciszka zmarła ok. 1822r., Wojciech Mielecki ożenił się (po raz trzeci!) z Marianną Buczek i miał z nią kolejne 6 dzieci, także urodzonych w domu nr 44. Tak więc Wojciech prawdopodobnie nie mógł być przypadkowym parobkiem u Piotrowskich, nie mógłby mieć tyle dzieci urodzonych w ich domu, zostałby zwolniony ze służby o wiele wcześniej. Jedynym wytłumaczeniem wydaje się być wersja, że Wojciech to drugi mąż Agnieszki Franciszki. Chyba, że Mieleccy to po prostu lokatorzy w domu Piotrowskich. Ale jest to mało prawdopodobne, ciasnota w domu była dostatecznie duża bez dodatkowych lokatorów, i to z taką ilością dzieci.
      Syn Wojciecha i Agnieszki Franciszki Mieleckich, Fabian Sebastian Mielecki, ożenił się z Agnieszką Buczek, córką Jana Buczka i Marianny z Galantów i zamieszkał dalej w domu Piotrowskich (dom nr 44) z rodziną. Doczekał się 8 dzieci. Z biegiem czasu Mieleccy wyprowadzili się od Piotrowskich. Syn Fabiana Sebastiana, Jan Mielecki, ożenił się z Katarzyną Radwańską, córką Walentego Radwańskiego i Franciszki z Piotrowskich (córka Szymona Szuma-Piotrowskiego i Katarzyny z Firlejów). Ich syn Józef Mielecki ożenił się z Katarzyną Wołacz-Piotrowską, córką Andrzeja.

      Trzecia córka Szymona, Anna (ur. 5.06.67r.), wyszła za mąż za Tomasza Adamiaka, syna Sebastiana Adamskiego-Adamiaka i Katarzyny Winnickiej.
      Ród Adamskich-Adamiaków a także sprawę transformacji nazwiska Adamskich przedstawiono wcześniej, przy okazji omawiania małżeństwa Kazimierza Józefa Piotrowskiego z Zofią Adamiak. Sebastian był jednym z najzamożniejszych gospodarzy wśród rodu Adamskich-Adamiaków, mieszkał w dolnej części wsi, w domu nr 64. Katarzyna z Winnickich była drugą żoną Sebastiana. Ślub ich miał miejsce 13 czerwca 1763 roku. Tomasz, drugi z kolei syn Sebastiana (ale dziedzic gospodarstwa), urodził się 11.12.1768r., jego rodzicami chrzestnymi byli Michał Błażejowski i Barbara Romerowicz.
      Anna z Piotrowskich i Tomasz Adamiakowie mieli 9 dzieci, Michała (ur. 23.08.1793r.), Agnieszkę (ur. 13.01.1795r.), Mariannę (ur. 17.05.1797r.), Konstancję (ur. 12.01.1799r.), Franciszkę (ur. 15.02.1801r.), Józefa (ur. 9.03.1803r.), Szymona (ur. 13.10.1805r.), Annę (ur. 21.06.1808r.) i Tomasza (ur. 19.12.1810r.). Zwraca uwagę dobór imion, imiona rodziców otrzymują dopiero najmłodsze dzieci! Najmłodszy syn Tomasza i Anny, Józef Adamiak, ożenił się z Anną Dąbrowską, córką Macieja Dabrowskiego i Agnieszki z Radwańskich. Syn Józefa, Kacper Adamiak (ur. 6.01.1844r.), dał początek znanej we wsi rodzinie Adamiaków „od Kacprzychy”. Przydomek rodziny poszedł od wdowy po Kacprze, który zmarł dość wcześnie, w wieku 37 lat, ale zostawił 6 dzieci, w tym dwu synów, Józefa i Wincentego. Wdowa po Kacprze, Marianna z Pielechów, wychowywała sama małe dzieci. Prawnuk Kacpra, Kazimierz Galant, ożenił się z Janiną Piotrowską „spod Stawiska”, córką Józefa. Młodsza siostra Kacpra, Magdalena (ur. 26.03.1846r.), wyszła za mąż za Antoniego Frynia-Piotrowskiego, syna Franciszka. Prawnuczka starszej siostry Kacpra, Marianny (ur. 7.12.1839r.), zamężnej za Wojciechem Daszykiem, Maria Daszyk, wyszła za mąż za Władysława Giyra-Piotrowskiego, syna Michała.

      O losach najmłodszej córki Szymona, Magdaleny (ur. 21.07.1776r.) nic nie wiemy. Być może zmarła w dzieciństwie lub w wieku młodzieńczym, pewne jest jedynie, że nie miała dzieci urodzonych w Strachocinie.

 
Do podrozdziału 'Wnukowie Stefana'
Do spisu treści
Do podrozdziału 'Los linii Kazimierzowskiej'

 
Do witryny Stowarzyszenia Piotrowskich ze Strachociny
Powrót do witryny Stowarzyszenia Piotrowskich ze Strachociny"